Unoszące się na powierzchni rzek, mórz i oceanów tony plastikowych butelek oraz innych zanieczyszczeń przestają być już tylko domeną odległych krajów Trzeciego Świata, a ekologiczny kryzys puka do drzwi kolejnych państw. Mając to na uwadze, UNEA (United Nations Environmental Assembly) zorganizowała w Nairobi szczyt poświęcony globalnemu traktatowi ONZ w sprawie zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi.
Stolica Kenii gościła przedstawicieli państw z całego świata. Spotkanie blisko 3000 uczestników konferencji było uważnie śledzone przez widzów z niemal wszystkich kontynentów. Poruszone zostały tematy w obszarze możliwości zapobiegania zanieczyszczeniom ze szczególnym uwzględnieniem odpadów z tworzyw sztucznych.
Dane opublikowane przez WWF (Światowy Fundusz na rzecz Przyrody) są alarmujące. W najnowszym raporcie dotyczącym poziomu zanieczyszczenia mórz i oceanów czytamy, że do roku 2050 ilość plastiku wzrośnie czterokrotnie, natomiast w perspektywie obejmującej rok 2100 możemy się zmierzyć z problemem aż pięćdziesieciokrotego wzrostu ilości mikroplastiku. Czy jesteśmy gotowi na lawinowe zwiększenie poziomu zaśmiecenia naszej planety?
Najbardziej narażone na negatywne konsekwencje są akweny oceanów, zajmujące blisko 70% powierzchni Ziemi. Ponurą sławę zdobyła już Wielka Pacyficzna Plama Śmieci. Odkryte w 1997 roku olbrzymie skupisko głównie plastikowych odpadów zostało utworzone przez prądy oceaniczne i dryfuje na Oceanie Spokojnym pomiędzy Kalifornią a Hawajami. Szacowana powierzchnia tej pływającej bomby ekologicznej wynosi około 1,6 miliona kilometrów kwadratowych - to w przybliżeniu powierzchnia równa Mongolii lub trzykrotności powierzchni Francji.
Przedstawiciele WWF ostrzegają, że plastik wywiera szkodliwy wpływ na niemal 90% gatunków morskich, a najbardziej narażone są ptaki i żółwie. Negatywnym trendem jest ponadto rozpadanie się plastiku na mikroplastik, w wyniku czego niebezpieczne substancje przenikają do układu pokarmowego jeszcze większej ilości organizmów. Tymczasem do dziś nie udało się opracować skutecznej techniki oczyszczania dużych akwenów, a większość akcji sprzątania ogranicza się jedynie do łatwo dostępnych brzegów morskich i rzecznych.
Organizacje ekologiczne zwracają uwagę także na konieczność rewizji sposobu myślenia na poziomie państwowym, organizacyjnym, biznesowym i osobistym. Trzeba pamiętać, że światowa roczna produkcja plastiku zbliża się już do 400 milionów ton - dla porównania to łączna masa 4000 największych na świecie wycieczkowców MS Allure of the Seas. Wiele wskazuje na to, że ONZ jest gotów uznać problem zanieczyszczenia plastikiem za zagrożenie o skali porównywalnej ze zjawiskami, takimi jak zmiany klimatyczne czy rażące naruszenie zasad zrównoważonego rozwoju.
Heike Vesper z WWF zaapelowała o zmianę przyzwyczajeń i rozważenie rezygnacji ze stosowania plastikowych opakowań. To ważny głos, ponieważ Światowy Fundusz na rzecz Przyrody wiąże ogromne nadzieje ze wspomnianym wyżej traktatem przeciwko zanieczyszczeniu plastikiem, jaki ma być przyjęty na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ.. W podobnym tonie wypowiada się pozarządowa organizacja EIA (Environmental Investigation Agency), przewidując że za 20 lat łączna masa plastiku w morzach i oceanach przekroczy łączną wagę wszystkich ryb.
Dlaczego przyjęcie prawnie wiążącego dokumentu jest tak istotne z punktu widzenia polityki proekologicznej? Przede wszystkim byłoby to pierwsze międzynarodowe porozumienie dotykające zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi. Za wzór skutecznie wprowadzonych ram prawnych służyć może Protokół montrealski - to właśnie dzięki temu globalnemu uzgodnieniu udało się zatrzymać zubożenie warstwy ozonowej.
Obecnie niespełna 40% państw publikuje oficjalne dane na temat produkcji odpadów, dlatego tym bardziej potrzebujemy rozwiązań systemowych, takich jak m.in. przyjęcie powszechnie obowiązujących definicji, metod raportowania czy sposobów obliczania poziomu zanieczyszczenia.
Aktualne raporty wskazują na niepokojący trend, jaki panuje w obrocie tworzywami sztucznymi. Nawet 90% materiałów nie podlega recyrkulacji, a tym samym jest marnowana w światowym obiegu surowców. Jako planety nie stać nas na takie straty, dlatego pojawiają się pytania o to, jak zainwestować w procesy odzyskiwania tworzyw sztucznych.
Wśród ekspertów i specjalistów z dziedziny gospodarowania odpadami panuje w tej sprawie pełen konsensus co do podjęcia szybkich i zdecydowanych działań. Wysiłki na rzecz zwiększenia poziomów recyklingu czy wycofania produktów jednorazowego użytku nie wystarczą - potrzebne jest międzynarodowe zobowiązanie jako podstawa zmiany systemowej w walce z zanieczyszczeniem środowiska tworzywami sztucznymi - dodaje Antonina Konarzewska, konsultantka ds. gospodarki obiegu zamkniętego w Cyrkl Polska.
Podobnej zgody jak na razie nie ma wśród największych producentów zanieczyszczeń, takich jak USA czy Chiny. Waszyngton wprawdzie zapowiedział poparcie traktatu, jednak Pekin wyraża się znacznie bardziej powściągliwie. Do hamulcowych zalicza się także rząd Japonii - Tokio naciska na tonowanie rygorystycznych celów przewidzianych w dokumencie. Wysiłki na rzecz ochrony środowiska popiera natomiast Londyn. Czyni to pomimo tego, że Wielka Brytania zasiada przy stoliku największych producentów odpadów na świecie.
Żeby ujrzeć dramatyczny stopień degradacji środowiska naturalnego, wcale nie trzeba jechać do Dżakarty lub Kalkuty, a brak przeciwdziałania w tej kwestii wkrótce może dotknąć każdego z nas, dlatego popieranie wysiłków na rzecz prawnie wiążącego traktatu ONZ w sprawie zanieczyszczenia środowiska tworzywami sztucznymi należy do wspólnego interesu całej międzynarodowej społeczności.
Źródło: Cyrkl